W Iwieńcu na Białorusi odbył się w czwartek pogrzeb Aleksandra Szekala, zmarłego dzień wcześniej w wieku 105 lat żołnierza Wojska Polskiego, uczestnika bitwy o Monte Cassino, ostatniego żyjącego na Białorusi uczestnika tej bitwy. Urodzony w 1905 roku Szekal po wojnie spędził kilkadziesiąt lat w Wielkiej Brytanii i w latach 90. powrócił na Białoruś, by - jak mówił bliskim - "umrzeć na ziemi rodzinnej".
34-metrowa wieża widokowa ma być jedną z atrakcji parku historycznego, który powstanie z inicjatywy Ministerstwa Obrony Narodowej na warszawskiej Cytadeli - powiedział w czwartek PAP rzecznik Muzeum Wojska Polskiego Dawid Dziama.
Koszulę, w której zaszywano ampułkę z trucizną, bibułę z rotą przysięgi i fragmenty map lotniczych będzie można zobaczyć na multimedialnej wystawie "Wywalcz wolność lub zgiń. Cichociemni - spadochroniarze Armii Krajowej" w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Cichociemni, czyli żołnierze polscy szkoleni w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych (dywersji, sabotażu, wywiadu, łączności i prowadzenia działań partyzanckich), wysyłani byli do okupowanej Polski początkowo z Wielkiej Brytanii, a następnie, od końca 1943 r., z bazy we Włoszech. Wszyscy byli ochotnikami. Pełniąc służbę w szeregach ZWZ-AK stali się elitą Polski Walczącej.
Urodził się 11 sierpnia 1892 r. w Błoniu koło Kutna w rodzinie ziemiańskiej. Jego ojciec Albert pracował jako agronom i zarządca dóbr ziemskich, matka Elżbieta zajmowała się domem i piątką dzieci. Rodzina wywodziła się z Inflant, a rodzice byli wyznania ewangelickiego.
Słynny miś Wojtek, który towarzyszył polskim żołnierzom pod Monte Cassino, będzie miał własny pomnik w stolicy Szkocji - Edynburgu. Komitet organizacyjny rozpoczął poszukiwania stosownego miejsca dla monumentu. Gdy je znajdzie, zwróci się do władz miejskich o pozwolenie na budowę. Plany inicjatorów wzniesienia pomnika zakładają, że zostanie on odsłonięty w ciągu 12 miesięcy. Organizatorzy chcieliby też, by miś został upamiętniony pomnikami w Warszawie i na Monte Cassino.
Wrak ORP "Grom" zatopiony podczas II wojny światowej u wybrzeży Norwegii leży na głębokości do 115 m, a nie jak dotychczas sądzono, 105 m. W poniedziałek wrócili do Polski nurkowie z Bałtyckiego Towarzystwa Nurkowego, którzy badali wrak polskiego niszczyciela.